Kiedy 23 grudnia 2013 roku siedziałam z kieliszkiem wina na sofie, a dookoła unosił się aromat pieczonego pasztetu z królika, zastanawiając się nad tym, co przyniósł mi cały kolejny, mijający właśnie rok, ubolewając nad tym, że przez lata obrosłam w znienawidzone, mieszkaniowe prowizorki, rzuciłam okiem na meble. Zakupy zrobione w znanym, szwedzkim sklepie, większość rzeczy może nawet ładna i nienajgorszej jakości, za to każda rzecz niedopasowana kolorystycznie do pozostałej. Przydałaby się metamorfoza kuchni. Albo najlepiej – wszystkich pomieszczeń.
Mogłabym chociaż przemalować ten stolik.
Wraz z kolejnymi łykami wina idea malowania wydawała się coraz łatwiejsza do zrealizowania. Znalazłam pędzel i farbę do drewna, którą wcześniej przemalowywałam wiklinowe koszyki i drewnianą tackę oraz deskę do krojenia. Nawet nie rozłożyłam wszędzie gazet – przecież potrafię malować ostrożnie, a poza tym gazet nie posiadam :). Świadoma tego, że pewnie kolejnego dnia rano, zamiast poczuć atmosferę zbliżających się świąt, będę zdrapywać te wszystkie drobniutkie, białe kropeczki z podłogi, przystąpiłam do malowania. Pędzel przesuwał się po powierzchni ulubionego stolika z szufladkami, który aż prosił się o biały kontrast dla znajdujących się pod szybką, suszonych róż.
Malowałam przez około godzinę, czekałam aż pierwsza warstwa wyschnie, nałożyłam drugą. Nawet nie zmatowiłam papierem ściernym powierzchni stolika, bo to nie lite drewno, a zwykła okleina. Pędzel stworzył trochę smug, ale dzięki temu stolik pasował do starego niciaka, w białym, przecieranym kolorze, stojącego w salonie obok telewizora.
I półkę pod telewizor. I stół z krzesłami. I meble kuchenne. Przemaluję wszystko!
Pomyślałam, że zamiast pożółkłych, brzozowych mebli w kuchni, patynowanej sosny w jadalni i dębowej półki pod telewizor, elegancko byłoby mieć wszystko w jednym kolorze. Białym. Pasującym do wszystkiego. Wydobywającym kolory ścian: kuchennej czerwieni, przygaszonego fioletu w korytarzu i szarości w salonie. A te nie towarzyszyły mi od samego początku, bo, podobnie jak wiele osób wychowanych w domu, w którym dominował jeden kolor (białe lub żółte ściany i miodowe meble), we własnych czterech kątach początkowo rzuciłam się do malowania we wszystkich kolorach tęczy :).
Malowałam tę kuchnię „z doskoku”, pomiędzy kolejnymi, dalszymi i bliższymi wyjazdami. Poleciałam do Tajlandii i Kambodży, później do Grecji. Pędzlem, tworząc charakterystyczne „zalania”, nakładałam farbę na kuchenne fronty. Dwie warstwy matowej bieli do drewna położone na niezmatowioną powierzchnię okleiny i patynowaną sosnę. Całość, po wyschnięciu, utrwaliłam matowym lakierem, również dwiema warstwami, nałożonymi za pomocą pędzla. Gdzieniegdzie porobiły się zacieki, więc kiedyś może przetrę je papierem ściernym. Uważajcie podczas lakierowania, bo bezbarwny lakier, nałożony zbyt grubo, nie tylko tworzy zacieki, ale również… żółknie. Na razie mi to nie przeszkadza. Wszystko jest pomalowane w tym samym stylu. Jeśli zdecydujecie się na podobną metamorfozę i chcecie, żeby meble były pomalowane równo, zamiast pędzla wystarczy wałek malarski przeznaczony do gładkich powierzchni.
W czerwcu 2014 roku, kiedy wylatywałam na 3 miesiące do Azji, wgrałam sobie do telefonu zdjęcie mojej odmienionej kuchni. Spoglądałam na nie zawsze, kiedy tęskniłam za ciepłem własnego, domowego ogniska.
Ok. 150 zł – tyle kosztowały 3 puszki farby przeznaczone na pomalowanie frontów, stolika, taboretu, krzeseł, stołu, wiklinowych podkładek, chlebaka, dwóch kolejnych tacek drewnianych i pojemnika na serwetki. Z Tajlandii przywiozłam w międzyczasie lampę do samodzielnego złożenia. A właściwie dwie lampy, bo podobna, ale dużo większa, wisi w salonie. Nie musiałam wymieniać sprzętów, bo, zapobiegawczo, wszystkie kupowałam w czerwonym kolorze, zlewającym się z kuchenną mozaiką, której kolor, jeśli macie ochotę go zmienić w swojej kuchni, również nie stanowi ograniczenia czy przeszkody. Wystarczy farba do malowania kafli i fug. Po co kupować i kłaść nowe? 🙂
Metamorfoza kuchni niskim kosztem
Rozejrzyjcie się po swoich pomieszczeniach, bo tak niewiele czasem trzeba, żeby odmienić ich wystrój. Wybierzcie jeden kolor przewodni i 1-2 kontrastujące lub uzupełniające barwy. Postawcie na kilka nowych dodatków: może wystarczy zmienić dywan, zasłony albo poduszki i narzutę na sofę? Może warto pozbyć się powieszonych na ścianach bez szczególnego rozplanowania obrazków? Może warto ujednolicić kolor doniczek, wazonu, lamp i zasłon? Biel jest uniwersalna i jeśli urządzacie mieszkanie „po kosztach”, postawcie na białą barwę tych jego elementów, które potem najtrudniej będzie Wam zmienić.
Jasna, przestronna kuchnia – białe meble i czerwone ściany
Rok później, w grudniu, do kuchni wprowadził się mój partner. Przywiózł kilka ulubionych fotografii, wykonanych gdzieś dawniej, w czasach, kiedy nasze ścieżki nie zdążyły się jeszcze skrzyżować, ale powoli obierały wspólny kierunek. Pożegnaliśmy wspólnie czarno-białą Marilyn, która dotychczas wisiała przy stole, dotrzymując mi towarzystwa podczas codziennego gotowania i filmowania. W kuchni zaczęły gościć kwiaty, ustawione w białej, stylizowanej na prowansalską, kance do mleka, kupionej na pchlim targu obok wrocławskiej Hali Stulecia. Przez jasne i delikatne rolety zagląda słońce i kiedy siadam na sofie, przed oczami mam widok, który już zawsze będzie mi się kojarzyć z pięknem samodzielnie urządzonego domu.
Mam elegancką, jasną i przestronną kuchnię. Białe meble i czerwone ściany czyli połączenie, o którym zawsze marzyłam, a ciągle odkładałam wymianę frontów, wydając wszystkie oszczędności na kolejne podróże. Kto wie, może kiedyś zdecyduję się przemalować panele podłogowe :).
Metamorfoza kuchni – meble przemalowane na biało i nie tylko
- Farba Flugger Interior High Finish 5
- Lampa do samodzielnego złożenia
- Wałek malarski
- Kuweta malarska
- Pędzel do domalowywania w kątach i szparach 😉
- Rama do zdjęć Ikea Ribba z passepartout, podobna z Aluramy
Metamorfoza kuchni – efekt po 4 latach
W 2017 roku minęły 4 lata od malowania frontów kuchennych szafek. Farba trzymała się doskonale, oprócz jednego miejsca: przy uchwycie na lodówce, od nie zawsze czystych i suchych rąk, powycierała się i zaczął być widoczny pierwotny kolor. Bezbarwny lakier po pewnym czasie zaczął żółknąć i zacieki, kiedyś nadające meblom efektu postarzania, teraz wyglądały jak brud na niedomytych frontach.
Postanowiłam usunąć lakier i białą farbę szlifierką, zmatowić oryginalną powierzchnię frontów, umyć, osuszyć i pomalować jeszcze raz, tym razem specjalną farbą do kuchni i bez lakierowania. Białą rurę nad okapem zamalowałam na czerwono, wykorzystując pozostałość farby użytej kilka lat temu do ścian.
Codziennie, przez tydzień, ścierałam, myłam, suszyłam i malowałam 1-2 fronty. Za każdym razem zamiatałam pył zmiotką i wynosiłam do śmietnika na podwórku – to bardzo ważne, bo pyłu jest mnóstwo, a odkurzaczem odkurzać go nie wolno, chyba że ma się do dyspozycji profesjonalny, przemysłowy, który nie ulegnie zapchaniu.
Poprzedni stół powędrował do mojej mamy, a ja otrzymałam w prezencie stary, stuletni, piękny i rozkładany, odnowiony przez moją bratową :).
Metamorfoza kuchni – poprawki po 4 latach
- Szlifierka oscylacyjna
- Papier ścierny gruboziarnisty o dobrej ostrości P40
- Farba V33 regeneracyjna kuchnia i meble kuchenne
- Farba czerwona Dulux z mieszalnika, podobna Ogniste Flamenco
- Wałek malarski
- Kuweta malarska
- Pędzel do domalowywania w kątach i szparach 😉
Jak Wam się podoba? Jeśli macie przygody i doświadczenie w takim prostym odmienianiu swoich wnętrz, podzielcie się zdjęciami w komentarzach. Niech zainspirują innych do łatwych i korzystnych zmian!
Czerwona kuchnia z salonem – room tour po moim pierwszym mieszkaniu
P.S. Na starszych zdjęciach kuchnię sprzątała nieistniejąca już Agama, a dziś w całym mieszkaniu rządzi Roomba :). Na oknach wiszą rolety rzymskie Verona, a więcej o wyposażeniu możecie przeczytać we wpisie o moim sprzęcie kuchennym.
Świetnie to wygląda, podziwiam. Teraz takie kuchnie można na spokojnie znaleźć w salonach meblowych, a tu taki efekt ze starych mebli, wow. Raczej bym nie zgadła, że to metamorfoza, gdybym zobaczyła tylko efekt końcowy. Osobiście raczej bym się nie zdecydowała na takie zmiany, ale to raczej przez moje braki zdolności manualnych.. 😉
u mnie też króluje roomba, nawet w kuchni daje radę a to już coś. 🙂 co do malowania, próbowałaś kiedyś malować płytki? slyszałam, że się da.
Ja nie, ale mój znajomy przemalował u siebie farbą do kafli. Jeśli zdecydujesz się na malowanie podłogi w przedpokoju, gdzie chodzi się w butach, to lepiej wybrać ciemniejszy kolor, bo mogą zostawać ślady po gumowych podeszwach. Na szczęście da się je zmywać :). Do płytek ściennych, nawet takich łazienkowych, też są farby i maluje się nimi po kaflu i fudze.
Moim zdaniem rewelacja! Sądzisz, że ta farba sprawdzi się również do przemalowania drewnianych, wcześniej malowanych krzeseł? W mojej kuchni szpecą właśnie krzesła.
Dzięki :))). Myślę, że sobie poradzi – u mnie w kuchni są dwa boczne panele maskujące, których nie miałam siły ścierać, więc pomalowałam je farbą V33: bezpośrednio na poprzednią farbę Flugger i ten nieszczęsny lakier. V33 związała się z lakierowaną powierzchnią i panele są teraz na taki lekki połysk. Ale… krzesła mają to do siebie, że się łatwo obijają, bo się je przesuwa, siada, stuka o stół itd. I chyba do przemalowania za jakiś czas swoich wybiorę V33 do schodów i podłóg, żeby była maksymalnie odporna na uszkodzenia.
Dziękuję, Doroto, dla mnie to cenna informacja. Mój mąż niespecjalnie zna się na remontach, więc postanowiłam sama się nauczyć 😉 Na razie metodą prób i błędów, więc każda porada jest dla mnie na wagę złota. Spróbuję z farbą do schodów i podłóg.
Tez malowałam 🙂 Pracy co prawda dużo ale efekt świetny 🙂
Piekny efekt! Chyba tez sie skusze, tez mam brzozowe fronty. 🙂 Czy moge prosic o nazwe farby? I lakieru?
Cześć Magdaleno! Farba to Flugger Interior High Finish 5. Nazwy lakieru niestety już nie pamiętam :(. Na pewno to był bezbarwny lakier matowy w puszce, do rozprowadzania za pomocą pędzla, kupiony w Castoramie. I warto dodać, że trzeba go rozprowadzić bardzo równomiernie, bo za gruba warstwa staje się po jakimś czasie widoczna – lakier żółknie pod wpływem działania promieni słonecznych. Może nie każdy, dlatego gdy będziesz kupować, to czytaj informacje zawarte na opakowaniu – może któraś firma będzie informować o tym, że jej lakier nie zmienia koloru :).
Dziękuję pięknie! <3 Rok po generalnym remoncie kuchni, przyszła moda na białe meble iiiii trochę żałowałam, ale dzięki Tobie mogę w sumie mieć tę wymarzoną kuchnię minimalnym kosztem. Dziękuję!
Trzymam kciuki, żeby Ci się pięknie pomalowało. I polecam, jeśli nie chcesz mieć śladów pociągnięcia pędzlem, tylko równą warstwę, malowanie niedużym wałkiem malarskim, takim gąbkowym. Tę metodę sprawdziła moja przyjaciółka i efekt jest ekstra :).
Dziekuje, tak zrobie :)))