fbpx
Czytasz właśnie
Tydzień w zdjęciach 26/2014

Tydzień w zdjęciach 26/2014

Jeszcze nikt nie ocenił. Może Ty zaczniesz? Na końcu wpisu możesz przyznać gwiazdki.

Miniony tydzień, choć w podróży, rozpoczął się dla mnie pod znakiem Dnia Ojca, a wtorek to szczególnie ważna data.

Kiedy byłam mała, kolekcjonowaliśmy razem resoraki. Pod nieobecność mamy robił makaron z keczupem i kiełbasą na obiad. Jego kanapki, które przygotowywał mi do szkoły, chciał zjadać tylko jeden z moich kolegów .

Jeździł do pracy do Norwegii w czasach, kiedy w Polsce nie było łatwo i doskonale pamiętam ten moment oczekiwania, że to już, że wraca, że za chwilę zobaczę jego samochód na końcu ulicy.

Kupił mi pierwszy komputer i pierwszy telefon komórkowy.

Stały czytelnik i komentator, pod pseudonimem. W poniedziałek świętował z okazji Dnia Ojca, a we wtorek skończył 60 lat. Wszystkiego najlepszego, tato!

dorota-kaminska-ojciec
Ja i mój tata, 1982 r.

Do 26 czerwca przebywałam w Bangkoku, przygotowując dla Was kolejne filmy o egzotycznych owocach. Tym razem udało mi się spróbować jak smakują ugli, papaja oraz chińska gruszka nashi i czapetka.

Owoce na targu Bangrak
Owoce na targu Bangrak

Codziennie próbowałam nowej potrawy „do ręki”, przechadzając się po bocznych uliczkach mojej dzielnicy, w której, oprócz mnie, przez cały tydzień spotkałam może tylko pięć innych osób nie wyglądających na Azjatów. Brak znajomości języka tajskiego utrudnia komunikację, ale trochę po angielsku, w większości „na migi”, targując się przy pomocy kalkulatora w telefonie, jakoś mi się to wszystko udawało. Mając tajską kartę SIM z Internetem w telefonie, można korzystać z pomocy internetowego tłumacza, wpisując do niego pojedyncze słowa, a nawet zdania. Można też, moją metodą, po prostu iść „na żywioł” ;).

Małe smakołyki na targu Bangrak
Małe smakołyki na targu Bangrak

Kolorowe, drobne, nieduże potrawy to idealny sposób na smaczne śniadanie i szybką przekąskę w ciągu dnia.

 

Wybrałam się na pobliski bazar Bangrak w poszukiwaniu tanich i ładnych sandałków. Podobnie jak na naszych targowiskach, również tutaj można kupić „szydło, mydło i powidło”, podróbki znanych marek oraz niedrogie, niemarkowe wyroby. Ciekawostką są kosmetyki wybielające skórę, bardzo popularne w Azji. Tak to już jest, że rozjaśniamy ciemne włosy, przyciemniamy jasne. Prostujemy loki, kręcimy proste włosy. Kobiety na Zachodzie opalają się na słońcu, w solarium lub natryskowo. Azjatki chcą mieć możliwie najbielszą twarz. Kosmetykami wybielającymi smaruje się tu skórę nawet małym dzieciom.

thailand-street-market-cosmetics-underwear

Dążąc do ideału azjatyckiego piękna (długie włosy, mały, wąski nos, duże oczy o zalotnym spojrzeniu spod długich rzęs, delikatny uśmiech i bardzo jasna cera), Azjatki kupują soczewki powiększające tęczówkę i/lub zmieniające jej kolor, doklejają sztuczne rzęsy i stosują kosmetyki rozjaśniające. Podobnie jak na całym świecie, również tutaj farbuje się włosy, na każdy możliwy kolor, choć nie miałam okazji zobaczyć posiadaczek tych bardzo jasnych lub o wyjątkowo intensywnej, nienaturalnej barwie.

Ostatni dzień w Bangkoku spędziłam, zwiedzając, w specjalnym, obowiązkowym stroju, Grand Palace (siedziba króla) oraz spacerując chwilę po parku Lumphini.

palac-park-bangkok
Grand Palace i Lumphini Park, Bangkok

26 czerwca dotarłam do Laosu. Przyleciałam do Luang Prabang, spędziłam pół dnia pracując i odrobinę zwiedzając najbliższą okolicę, a kolejne dni upłynęły mi pod znakiem intensywnej turystyki połączonej z degustacją lokalnych potraw i napojów :).

W biurze oferującym spływy kajakowe Mekongiem spotkałam dwie sympatyczne dziewczyny: Amy i Sabrinę. Nasza reprezentacja polsko-niemiecko-wietnamska, razem z przewodnikiem, dzielnie wiosłowała w dwóch kajakach, płynąc do jaskiń Pak Ou, znanych też jako Buddha Caves.

Zobacz też
Guacamole

kayaking-luang-prabang-buddha-cave
Spływ kajakowy Mekongiem do jaskiń Pak Ou

Wycieczka kajakowa rozpoczyna się i kończy w miejscowości Ban Xianghai, znanej też pod nazwą Whiskey Village. Domowymi sposobami produkuje się tu whiskey ryżowe i wino z ryżu. Po małej degustacji kupiłyśmy jedno wino na wieczór (przepyszne, ale w połączeniu z pochlapaniem się wodą z rzeki, odchorowałam je rano, cierpiąc z powodu biegunki), a whisky, początkowo planowane jako prezent dla mojego przyjaciela Edwarda, ofiaruję koledze z pracy podczas wizyty na Tajwanie.

luang-prabang-rice-wine-whiskey
Białe wino ryżowe i whisky z ryżu – lokalne specjały

Po kilku godzinach wiosłowania proponuję odpocząć w najpopularniejszym barze w Luang Prabang. To piękne miejsce z widokiem na rzekę, położone wśród zieleni. Można wylegiwać się tu na plecionych leżankach, chłodząc skórę powietrzem z jednego z wentylatorów i popijając pysznego drinka. Niestety, do Utopii, bo o niej mowa, dotarłyśmy, kiedy było już ciemno.

utopia-luang-prabang
Jedyne zdjęcia z baru Utopia 😉

Mój kolega polecił mi wycieczkę rowerową do najpiękniejszego wodospadu w Laosie. Do Kuang Si można dotrzeć na kilka sposobów i chętnie pedałowałabym wśród zieleni i pięknych widoków, ale w 30-stopniowym upale odległość 35 km najlepiej pokonać skuterem :).

Wodospad Kuang Si - Laos
Po raz pierwszy sama prowadziłam skuter

Kuchnia laotańska zaskoczyła mnie prostotą przyprawiania oraz głównych składników, kwaśnym smakiem niektórych potraw oraz… wykorzystaniem świeżego kopru jako dodatku do różnych dań. Jak na azjatyckie doświadczenie kulinarne przystało, w Laosie również pełno jedzenia na ulicy, sprzedawanego znad kotłów z rozgrzanym olejem lub rusztów i palenisk. Kolorowe, w kawałkach, mięsne lub wegetariańskie dania, z dodatkiem ryżu czy makaronu, serwowane na liściach bananowca… Desery, najczęściej w formie smażonych bananów, choć można też spróbować placuszków kokosowych lub racuchów kokosowych. W jednej z bocznych uliczek nocnego marketu w Luang Prabang, za 10 000 kipów, można nałożyć sobie na talerz, ile dusza zapragnie. Ale tylko za jednorazowym podejściem do bufetu :).

Przysmaki kuchni laotańskiej

W kolejnym tygodniu wyruszam do Hanoi, a potem czeka mnie kilkudniowy pobyt w Hongkongu. Znów będzie ruchliwie, tłoczno i hałaśliwie, a cichy, spokojny, przyjazny Laos będę wspominać jako miejsce wyjątkowo przyjemnego relaksu. I pięknych zachodów słońca :).

Luang Prabang - zachód słońca nad Mekongiem
Luang Prabang – zachód słońca nad Mekongiem

Może ktoś z Was zwiedzał Hanoi lub Hongkong? O ile to drugie nie jest mi obce, w pierwszym nigdy wcześniej nie byłam i zastanawiam się, co mogę tam robić przez najbliższe 4 dni :). Piszcie co u Was i w Polsce!

Podoba Ci się? Oceń lub zostaw komentarz 🙂

Zobacz komentarze (0)

Leave a Reply

Your email address will not be published.

© 2009-2024 | Dorota Kamińska blog kulinarny, przepisy, podróże i styl życia | Wszystkie prawa zastrzeżone | Część odnośników na blogu to afiliacyjne linki partnerskie | Moja książka: Superfood | Silnik: Wordpress | Serwer: Bookroom