fbpx
Czytasz właśnie
Tydzień w zdjęciach 24/2014

Tydzień w zdjęciach 24/2014

Jeszcze nikt nie ocenił. Może Ty zaczniesz? Na końcu wpisu możesz przyznać gwiazdki.

Po zeszłotygodniowym wieczorze panieńskim przyszedł czas na ostatni tydzień przygotowań do wyjazdu, nadrabiania zawodowych zaległości i odliczania do wesela.

Pamiętam jak mama woziła go w moim czerwonym wózku dla lalek, bo na ten prawdziwy, dla dzieci, musiała trochę poczekać. Razem puszczaliśmy papierowe łódki i drewniane tratwy na Odrze, chodziliśmy zjeżdżać na sankach na wały obok lasu i na łyżwy na budowę, na której gruntowa woda zalała fundamenty. Jeździliśmy rowerami nad jezioro do sąsiedniej wsi, graliśmy na rosyjskich gierkach, a potem w tetris. Razem sprawdzaliśmy miernikiem naszego taty czy w gniazdku faktycznie płynie prąd, przechodziliśmy Double Dragon 3 i Mortal Kombat. W 1997 roku razem wyjechaliśmy z Wrocławia na wieś do babci, a w zalanym przez powódź mieście rodzice zostali pilnować całego dobytku. Dwa lata później pojechał ze mną nad morze, kiedy po raz pierwszy miałam wyruszyć samochodem w tak daleką trasę. Skończył szkołę średnią, poszedł na studia. Mój mały brat, kilka lat temu założył firmę i zakochał się, niedawno zbudował dom („pamiętaj, na mapie zaznaczamy cyrklem odległość od domu rodziców i masz wybudować swój dokładnie w tym promieniu!”), a w tę sobotę stanął na nowej drodze życia. Wszystkiego najcudowniejszego, Dzieciaku :).

Uroczystość zaślubin odbyła się we Wrocławiu, a wesele, w gronie rodziny, przyjaciół i znajomych, świętowaliśmy w „Sali Weselnej Jarzębina” w Wilczycach. Polecam, bardzo sympatyczne miejsce: ładna, klimatyzowana sala, smaczne jedzenie i piękny, duży ogród oraz parking dla gości, chociaż sam dojazd na ostatnich kilkuset metrach to wąska, żwirowa droga i kierowca autokaru z gośćmi musiał trochę kombinować z zawracaniem :).

Jeśli szukacie pomysłu na menu weselne, może to wybrane przez młodą parę oraz naszą mamę i teściową mojego brata Wam się spodoba. Klasyka, a do tego lekki powiew nowoczesności. Gościom smakowało :).

Menu weselne
Menu weselne

Pokazywałam Wam już tę sukienkę przy okazji relacji z tygodnia, w którym w Warszawie odbywała się sesja zdjęciowa z moim udziałem. Miało być trochę inaczej: sandałki ze srebrną podeszwą, biały, szeroki pasek skórzany i lekkie, białe bolerko do zarzucenia na ramiona. Po kilku dniach upałów pogoda spłatała figla i w dniu ślubu mojego brata znacznie się ochłodziło, a przed samą ceremonią nawet spadł deszcz! Konieczne okazały się rajstopy, do nich buty z zakrytymi palcami (pasowały tylko klasyczne, czarne szpilki) i czarna ramoneska ;).

Sukienka weselna
Sukienka weselna

Zastanawiałam się czy samodzielnie przygotować swój makijaż, ale wiedząc, że będzie to dla mnie stresujący dzień, umówiłam się z Romą z Makijażu od Kuchni i razem z moją mamą oddałyśmy się w ręce profesjonalistki :). Postawiłam na delikatny, naturalny wygląd, Roma dobrała kolory i oto efekt:

Delikatny makijaż na wesele
Delikatny makijaż na wesele

Przygotowania do podróży dobiegły końca. Ostatni zakup z kategorii „Niezbędne” to uniwersalna przejściówka do gniazdek na całym świecie. Polecam kupić, można je dostać na internetowych aukcjach lub w dużych, sieciowych marketach z elektroniką. Mam nadzieję, że się sprawdzi. Korzystacie z podobnych urządzeń czy widzicie je po raz pierwszy?

Zobacz też
Babka z kajmakiem

Ostatni tydzień przed wyjazdem, największe upały, a ja… piekłam :). W ramach współpracy z producentem maseł bakaliowych oraz wielu innych, wegetariańskich i wegańskich produktów i półproduktów, przygotowałam ciasto sniskers (dwukrotnie, bo to ze zdjęcia, co prawda przepyszne, ale za trudne do pokrojenia i trochę mało fotogeniczne) oraz babeczki migdałowe. Po powrocie, we wrześniu, ugotuję z nimi dla Was coś jeszcze, w klimacie kuchni azjatyckiej :).

Ostatni raz przed wyjazdem poszłam na ściankę. Zjadłam ostatnie sushi z dziewczynami. Pożegnałam się z najbliższymi.

Ostatnie sushi i wspinaczka przed wyjazdem
Ostatnie sushi i wspinaczka przed wyjazdem

Czas odespać wesele, zamknąć sprawy księgowe w poniedziałek, spakować się we wtorek rano i… odlecieć :). Kolejny tydzień będę relacjonować z Bangkoku. Trzymajcie kciuki za mój bezpieczny lot i piszcie co u Was!

Podoba Ci się? Oceń lub zostaw komentarz 🙂

Zobacz komentarze (0)

Leave a Reply

Your email address will not be published.

© 2009-2024 | Dorota Kamińska blog kulinarny, przepisy, podróże i styl życia | Wszystkie prawa zastrzeżone | Część odnośników na blogu to afiliacyjne linki partnerskie | Moja książka: Superfood | Silnik: Wordpress | Serwer: Bookroom