Po powrocie z Budapesztu wreszcie końcówka moich prac nad montowaniem filmów z podróży po Kubie. Jeszcze tylko jeden, z podsumowaniem i cała masa pisania przede mną, żeby każdy z Was, kto wybiera się na Kubę, miał pełen obraz jak tam jest, co warto zobaczyć, jak się przemieszczać i na co uważać. Mam też mnóstwo pomysłów na to, co obiecywałam na początku roku i co powoli, coraz skuteczniej, realizuję: zdrowe desery light i pomysły na to, jak jeść zdrowiej, a nadal smacznie i bez zbędnego tłuszczu. Na blogu pojawiło się też trochę nowych filmów, które dołączyły do znanych Wam już receptur na creme caramel, rogale świętomarcińskie i schab ze śliwką.
Zdrowe składniki potraw od dawna goszczą w mojej kuchni. Pisałam Wam już kiedyś, że sama przygotowuję mąkę bezglutenową, a Mariusz codziennie na śniadanie zjada nasz domowy chleb orkiszowy lub chleb wieloziarnisty, na zakwasie, z mąki żytniej i orkiszowej. W tym tygodniu udało mi się wreszcie sięgnąć po nieco zapomnianą w ferworze prac kaszę jaglaną. Niebawem przygotuję poradnik jak ugotować kaszę jaglaną oraz wpis o tym, dlaczego warto wprowadzić ją do swojego jadłospisu i na ile sposobów może być wykorzystana. A jest ich tak wiele!
Zmodyfikowałam przepis na naleśniki czekoladowe. Zamiast mąki pszennej i zwykłego cukru wykorzystałam mąkę orkiszową i syrop z agawy. Czekoladę zastąpiłam mlekiem i kakao. Dodałam proszek do pieczenia. Usmażyłam małe, grubsze placuszki. Przełożyłam kremem jogurtowym. Udekorowałam owocami. Powstały śliczne, małe torciki naleśnikowe, bardzo smaczne i zdrowsze, a przy okazji mniej kaloryczne :).
Próbowałam wymyślić przepis na zdrowsze, mniej kaloryczne szyszki, znajdując w szafce kuchennej zapomnianą paczkę dmuchanego ryżu. Na razie bezskutecznie, bo nic nie nadaje im tego charakterystycznego smaku tak jak słodki i tłusty kajmak. Może macie pomysł na ich „odchudzenie”? 🙂
Są już pierwsze młode ziemniaki, a w połączeniu ze szparagami lub botwinką czy szpinakiem i jajkiem sadzonym, możecie wyczarować z nich proste, szybkie i tanie obiady. Dodajcie jogurt naturalny, kefir lub zsiadłe mleko i koperek – smak dzieciństwa powraca!
Kiedy skończę prace nad wpisami o Kubie, kolejną podróżą do opisania, już dawno zaległą, będzie Australia, zwłaszcza że czeka mnie przejrzenie nowszych materiałów, które nakręciłam, będąc tam po raz drugi, w zeszłym roku. Przy okazji porządkowania zdjęć natrafiłam na wpis i fotkę tuż sprzed mojej pierwszej wyprawy, kiedy wybierałam się albo na randkę, albo na jakieś przyjęcie i pokazałam Wam stylizację z małą czarną. Nieźle się prezentowała, szkoda że czas upływa tak szybko ;).
Coraz cieplejsze dni, ale jeszcze chłodne wieczory. Pierwsze podejście do obserwowania zachodów słońca z przyjaciółkami zostało uczynione. Na razie z dachu jednego z wysokich bloków przy Hallera, ale już niebawem górka na wrocławskim Oporowie znów ugości nasze towarzystwo podczas wieczornego pikniku :). Jeśli macie swoje ulubione miejsca do obserwowania zachodów słońca w okolicach Wrocławia, piszcie koniecznie, gdzie one są!
W końcu zmobilizowaliśmy się do dokupienia nowych ramek na zdjęcia, więc niebawem w naszym domu zagości nowa dekoracja na ścianie, a przy okazji Mariusz pokaże Wam, jak w prosty sposób rozplanować powieszenie obrazków na ścianie i jak wszystko wymierzyć, żeby móc powiesić je samodzielnie :).
Tydzień zakończył się miłym spotkaniem w damskim gronie i sobotnim wyjściem na miasto, a w niedzielę wspólnie z całą rodziną obchodziliśmy imieniny babci Zofii :).
W kolejnym tygodniu prace nad kilkoma prostymi posiłkami i nowe wpisy z podróży. Piszcie co tam u Was, a jeśli macie jakieś życzenia odnośnie nowych przepisów, dajcie mi znać :). Miłego tygodnia!
