fbpx
Czytasz właśnie
Darling Harbour i Chinatown – Sydney

Darling Harbour i Chinatown – Sydney

Darling Harbour - Sydney
Jeszcze nikt nie ocenił. Może Ty zaczniesz? Na końcu wpisu możesz przyznać gwiazdki.

Nie mając czasu zajrzeć tu przez cały pobyt, do Darling Harbour i Chinatown w Sydney docieram ostatniego dnia, wracając z Sydney Fish Market. To dwa ciekawe miejsca na mapie miasta, które warto zwiedzić przy okazji wybierania miejsca na lunch lub kolację, bo mnóstwo tu restauracji i mniejszych knajpek oraz kawiarenek, w którym można też zjeść smaczne desery. I poza spacerem, jedzeniem oraz obejrzeniem atrakcji architektonicznych czy wieczornym imprezowaniem, nie da się tu zrobić nic innego.

Zobacz też: Więcej relacji z mojej podróży po Australii

Jednej rzeczy żałuję: nie przyszłam do Darling Harbour na wieczorny pokaz sztucznych ogni, prezentowany tuż nad zatoką. To bardzo popularne miejsce do randek i oświadczyn, a w ciągu dnia, nie chcąc korzystać z atrakcji gastronomicznych, można tu po prostu usiąść i odpocząć.

Darling Harbour – spacer

Market City przy Hay Street
Market City przy Hay Street
Okolice Darling Harbour
Okolice Darling Harbour
Darling Harbour - Sydney
Darling Harbour – Sydney
Odpoczynek w Darling Harbour
Odpoczynek w Darling Harbour

Z Darling Harbour przechodzę do Chinatown, dzielnicy, która rozciąga się wzdłuż ulicy Dixon Street, a przy wejściu znajduje się charakterystyczna brama. Kuszą tutejsze restauracje, ale wygrywa moje zamiłowanie do deserów, a wzrok przyciąga tutejsza lodziarnia N2, gdzie lody chłodzi się za pomocą ciekłego azotu. Wdając się w pogawędkę z Louise, uroczą Australijką o krótkich, rudych włosach, tracę ostatki dobrej figury, jedząc sorbet z mango.

Zobacz też
Fitzroy, Melbourne, Smith Street

Chinatown – na chwilę

Dixon Street - Sydney Chinatown
Dixon Street – Sydney Chinatown

Włóczę się jeszcze przez chwilę po bocznych uliczkach i uciekam do domu, który jutro rano przyjdzie mi pożegnać i udać się w powrotną drogę do Polski.

Dekoracje w bocznych uliczkach Chinatown
Dekoracje w bocznych uliczkach Chinatown

Czuję niedosyt oglądania miasta, wzruszam się na samą myśl, że prawdopodobnie nigdy tu nie wrócę i dociera do mnie znowu, że przez ostatnie tygodnie żyłam marzeniami, a nieco mniej kolorowa rzeczywistość czai się za rogiem i wkrótce trzeba będzie stawić jej czoła.

Podoba Ci się? Oceń lub zostaw komentarz 🙂

4 komentarze

Leave a Reply

Your email address will not be published.

© 2009-2024 | Dorota Kamińska blog kulinarny, przepisy, podróże i styl życia | Wszystkie prawa zastrzeżone | Część odnośników na blogu to afiliacyjne linki partnerskie | Moja książka: Superfood | Silnik: Wordpress | Serwer: Bookroom